27 lut 2016

ROZDZIAŁ VIII NO I KTO BY POMYŚLAŁ, ŻE DWOJE TAK RÓŻNYCH LUDZI POŁĄCZY JEDEN WYŚCIG?

Witam!
Ktoś mi ostatnio narzekał (no dobra, nie ktoś tylko Lestrange i nie ostatnio a pod jedną z początkowych notek), że u mnie to ani Freda ani fremione nie ma. Jak teraz?
Zapraszam na rozdział i miłych wrażeń życzę!



ROZDZIAŁ VIII
NO I KTO BY POMYŚLAŁ, ŻE DWOJE TAK RÓŻNYCH LUDZI POŁĄCZY JEDEN WYŚCIG?

W dormitorium prefekt naczelnej z Gryffindoru rozległ się krótki dźwięk oznajmiający dostarczenie sms-a, który wyrwał dziewczynę z nieciekawych rozmyślań. Nie podobało jej się to, że Czarny Pan nie powiedział jeszcze swoim nowym nabytkom kiedy mają swój sprawdzian. To nie było do niego podobne a ona nie miała zielonego pojęcia o co mu może chodzić.
Hermiona odwróciła wzrok od płomieni w kominku i spojrzała na stolik, na którym leżał jej telefon. Po chwili aparat wylądował na wyciągniętej przez dziewczynę dłoni.
Hej Czarna!
Robimy wyścig.
Tam gdzie zawsze, o 2.
Będziesz?
Róg.
Zmarszczyła brwi zastanawiając się. Czuła, że nie zaśnie i wiedziała, że wyścig nie będzie trwał dłużej niż dwie godziny z imprezą po nim. Spojrzała na zegarek. Właśnie dochodziła dwunasta w nocy. Musiałaby iść się przebrać i aportować się pod dom rodziców po swoją czarną Yamahę i o wpół do pierwszej zaczęłaby jechać na miejsce. Znając trasę to za piętnaście druga powinna być na miejscu. Już wiedziała co zrobi.
Hej Róg!
Będę.
Czarna.
Szybko ruszyła do pokoju chwyciła czarne dżinsy i jej ulubioną skórzaną kurtkę oraz buty, zaplotła włosy w warkocz i wyszła z pokoju. Na korytarzu rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i lekkich stóp. Nie chciała żeby ktokolwiek ją zobaczył. Nie potrzebowała światła, dobrze widziała w ciemnościach. Nie sądziła żeby to co teraz robiła było rozsądne ale nie zważała na to. Musiała się odstresować. Zapomnieć chociaż na chwilę o obecnej sytuacji. Wyluzować.
Jak to się w ogóle stało, że Hermiona Granger, przykładna uczennica, ma w Hogwarcie, w szkole, w której nie wolno było trzymać mugolskiej technologii, telefon? Odpowiedź jest bardzo prosta. Poprosiła o to dyrektora a on wyraził zgodę wiedząc jaka sytuacja panuje u niej w domu.
Dziewczyna doszła do punktu aportacyjnego i z cichym pyknięciem znikła z terenów szkolnych.
Drzwi od garażu lekko zaskrzypiały jak Hermiona wyciągała z niego swoją czarną Yamahę. Z lubością usiadła na siedzeniu i położyła dłonie na kierownicy. Kask leżał w małym kuferku, bezpiecznie czekając na wyścig, w którym musiał być obowiązkowo na głowie uczestnika. Brązowowłosa przymknęła oczy, rozciągnęła wargi w uśmiechu i włączyła silnik. Zgodnie zamruczała wraz z nim, dając się porwać adrenalinie i przyjemności. Pomknęła uliczkami niczym wiatr przejeżdżając przez samo centrum Londynu lecz nie zatrzymując się tam. Jechała daleko aż w końcu światła miasta znikły. Wtem zjechała z jezdni i kierując się na zachód przejechała około dwudziestu kilometrów. Dojechała w ten sposób na teren wyścigów.
- Czarna! Dawno cię tu nie było!
W jej stronę podszedł niewysoki i raczej gruby mężczyzna o przyjaznym uśmiechu, czarnych, lekko siwiejących włosach i niebieskich, bystrych oczach.
- Róg! Też się cieszę, że chię widzę.
Odparła wyjmując kask z koszyka i odczepiając futerał.
- Niedługo zginiesz na tym motorze jeżeli nie zaczniesz w końcu jeździć w kasku.
- Doskonale wiesz, że mam go tylko na wyścigach, więc daruj sobie te nieprzekonujące gadki.
- Ech... - mężczyzna ciężko westchnął - Wiem, wiem... I tak się nie zmienisz... Chcesz się zapoznać z torem?
- Masz plan przy sobie? A listę uczestników?
Róg uśmiechnął się przebiegle.
- Dobrze wiesz, że tak. Zawodnicy ci co zwykle, czyli Kurz, Dech, Mig, Smog, Delia, Riner, Makia, Nefera, Kited i Mech oraz jakiś nowy. Kazał do siebie mówić Rudy.
"Czyli dwunastka... Dziesięcioro znam, jednego nie. Ciekawe jaki ma sprzęt i czy to jego pierwszy raz..."
- Ok. Pokaż mapę.
Na wyciągniętych rękach dziewczyny spoczął zwitek papieru.
- Niezła serpentyna... Kurz, Kited, Nefera i Smog są dziś wyzwaniem. Trochę niepokoi mnie ten Rudy... Wiesz coś o nim?
- Nie zbyt... Znam jego prawdziwe dane ale ich ci nie podam, widziałem jego sprzęt ale tym razem i tu ci nie pomogę, bo go nie rozpoznaję... Nie wiem czy jest tu pierwszy raz ani co umie. Wybacz.
- To nic, - zamruczała ostrzegawczo - będzie zabawnie.
Uniesiona brew mężczyzny dobitnie wskazywała na to co myśli o takiej zabawie.
- Masz pięć minut do startu. Wygraj! - zawołał odchodząc.
- A co? Nie chcesz znowu popaść w długi? - zapytała wesoło.
W odpowiedzi doleciał do niej śmiech pełen szczęścia. Pokręciła z politowaniem głową, choć uśmiech wciąż widniał na jej wargach. Założyła kask i ruszyła w stronę linii startu. Przywitała się ze wszystkimi skinięciem głowy, wsiadła na motor i skupiła się na nadchodzącej jeździe.
Po chwili doleciał do niej głos sędziego:
- Wszyscy na miejsca! Gotowi?! - tu zawarczały odpalane silniki - START!
Każdy zawodnik wystrzelił jak z procy. Jednak teraz nie liczyło się dla dziewczyny nic więcej poza Yamahą, drogą i zwycięstwem. Usta brązowowłosej wygięły się w uśmiechu. Wygra.
Całe szczęście, że w mroku widziała jak kot. Tuż przed pierwszym zakrętem odrobinę zwolniła. Przechyliła się mocno w prawo, wchodząc w niego i przyspieszyła. Gdzieś z tyłu głowy zarejestrowała jak dwa motory wpadają z trasy.
Następne było wzniesienie. Pamiętała, że mulda jest niewielka a za nią jest rozpadlina i to dość szeroka. Kiedy zobaczyła wzniesienie przyspieszyła go granic możliwości. Ogarnęła ją bezwładność i taki wspaniały ciężar w podbrzuszu. Adrenalina i szczęście krążyły w jej żyłach. Z pomiędzy jej warg wydostał się śmiech. I wtedy uderzyła tylnym kołem o ziemię, poczuła mocne szarpnięcie i po chwili jechania na jednym kole, drugie zostało postawione. I znów z tyłu głowy zarejestrowała dźwięk wskazujący na upadek i wykluczenie z wyścigu dwóch uczestników.
Warkot przyspieszającego silnika spowodował przyjemne wibracje w ciele dziewczyny. Rozkoszowała się dźwiękiem, zapachem, smakiem, uczuciami... jednym słowem wszystkim.
Przypomniała sobie, że czekają na nią teraz dwa ostre zakręty. Jeden w lewo o prawie 180 stopni a drugi w prawo o 90.
Widząc pierwszy zwolniła. Postawiła lewą nogę na ziemi dla asekuracji i powstrzymując motor wykonała perfekcyjny skręt. Na tym zakręcie nikt nie wypadł. Jednak nikt również nie spodziewał się, że następny będzie tak prędko. Po czterech metrach dziewczyna zdobiła to samo co wcześniej, zmieniając jedynie stronę. I tym razem aż cztery motory wypadły z drogi.
Chwila spokoju. Prosty teren, na którym można przyspieszyć.
I znów ten dźwięk, wibracje i euforia uderzająca do głowy, ale nie przyćmiewająca myśli. O nie... Ona była na to zbyt dobra...
Po trzech minutach odpoczynku nadszedł kolejny punkt programu: slalom. Lekkie zakręty ale okropnie długi.
W lewo, w prawo, lewo, prawo, lewo, prawo... Po około dziesięciu parach zakrętów nastał znów kawałek spokoju.
A potem, dość nagle, powtórnie ostry zakręt w prawo i kolejni uczestnicy byli poza trasą.
Zostało ich już tylko dwoje.
Ona i on.
Każde uwielbiało szybką jazdę na motorze.
Każde uczestniczyło w wyścigu po raz kolejny.
I każde chciało wygrać.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała co ją teraz czeka. Łagodny i długi zjazd w dół a potem zakręt 90 stopni pod górę. Ona uwielbiała takie klimaty.
Nie zmieniała prędkości. Gdy już zjechała lekko przyspieszyła. Znów tuż przed zakrętem lekko zwolniła. Wykonała perfekcyjny skręt tak jak i jej rywal.
Teraz ostatnia prosta i próba sił.
Obydwoje przyspieszyli.
Dawali z siebie wszystko.
Ale jednak, doświadczenie dziewczyny i silnik Yamahy wygrały.
Linia mety jako pierwsza została przekroczona przez Hermionę Granger.
Zadowolona z siebie dziewczyna ostro zahamowała i zamruczała z radości.
Zeszła z motoru i jeszcze w kasku podeszła do swojego rywala.
- Hej Rudy. To był świetny wyścig. Jesteś dobry. Prawie mnie pokonałeś.
Wyciągnęła w jego stronę rękę kiedy mówiła głosem przytłumionym przez kask. Chłopak ujął jej rękę i uścisnął ją.
- Dzięki ale prawie robi wielką różnicę. Wybacz ale nie wiem kim jesteś...
- Czarna - kiedy brązowowłosa odpowiadała słychać było rozbawienie w jej głosie - Zapytaj się kogo chcesz ale każdy ci powie to samo: odkąd tu jestem jeszcze nikt nie był tak bliski pokonania mnie. Tak więc gratuluję. A teraz chodźmy. Czas na rozluźnienie.
Chłopak wstał i obydwoje w tym samym momencie ściągnęli kaski. Ich twarze ozdobił wyraz szoku i niedowierzania. Dwa głosy w tym samym momencie powiedziały dwa różne słowa:
- Fred?!
- Hermiona?!
A po chwili zaczęli się śmiać. Żadne z nich nie pomyślało, że drugie mogłoby mieć takie hobby.

*~*~*~*

Impreza jak zwykle zakrapiana była alkoholem. Jednak zawodnicy ograniczali się do jednego toastu, bo przecież musieli jeszcze wrócić do domu.
Na czerwonej, skórzanej kanapie siedział Fred Weasley i wpatrywał się jak ostatni imbecyl w Hermionę Granger, która aktualnie tańczyła z Neferą na środku parkietu.
- Ten nowy ciągle się na ciebie gapi, Czarna.
- Wiem Nefera. Ale co ja mogę?
- Idź do niego!
- Po cholerę?!
- Jest całkiem przystojny...
- Przypominam, że twój chłopak tam stoi.
- Wiem, że Kurz gada teraz z kolegami i wpatruje się w mój tyłek i nie mam zamiaru go zdradzać, ale tobie przydałaby się rozrywka.
Hermiona się skrzywiła. "Jakbym miała jej za mało w ostatnim czasie... Chociaż Nefera ma rację, Fred jest całkiem przystojny. No i dobrze by było z nim pogadać o tym wydarzeniu. Ech... Jednak do niego pójdę..." myśli dziewczyny nie były zbyt wesołe, ale mimo wszystko...
- Dobra już dobra... Ale robię to tylko dla ciebie Nefera!
W odpowiedzi otrzymała uśmiech i popchnięcie w stronę chłopaka. Brązowowłosa przewróciła oczami i pokazała blondynce język.
Kiedy usiadła obok Freda ten popatrzył się na nią.
- Od kiedy to TY się ścigasz? - w jego głosie słychać było autentyczną ciekawość.
- Od dawna... Uwielbiam to. A ty? Gdzie się wcześniej ścigałeś? I nie zaprzeczaj, zbyt dobrze jechałeś jak na pierwszy raz - miękki ale i stanowczy głos dziewczyny zmuszał go do odpowiedzi.
- Trzy lata. U Garda... Ale zacząłem szukać czegoś nowego bo on okropnie rzadko zmieniał trasy wyścigów - odparł chłopak lekko naburmuszonym tonem.
- Znam to. Dobrze trafiłeś. Nowy wyścig, nowy tor. Zawsze inny. Taki jest Róg.
Zapadła cisza, którą w końcu przerwała dziewczyna:
- Mam do ciebie prośbę: nie wspominaj nikomu o tym, dobrze? No, poza George'em, bo wiem, że wy nigdy nie macie przed sobą tajemnic.
- A ty nie powiesz o mnie nikomu?
- Jeżeli tego właśnie chcesz to pewnie.
- To umowa stoi.
Uśmiechnęli się do siebie i spojrzeli w swoje oczy. Poczuli, że może jednak nie różnią się aż tak bardzo od siebie jak wcześniej sądzili.
- Będziesz u nas na święta?
- Nie wiem...
- Cóż... Mimo wszystko mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Na pewno kiedyś tutaj. Na kolejnym wyścigu.
- A w święta?
- Może... Wybacz, muszę się zbierać.
- Do zobaczenia Czarna.
- Do zobaczenia Rudy.

3 komentarze:

  1. Całkiem inne, takie...normalne :) i całkiem fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. -Witam Państwa w Audycji Radiowej. Dziś naszym gościem jest Lestrange i opowie nam o fantastycznym blogu, autorstwa Julii Wróblewskiej-Kozioł, która niestety nie mogła nas zaszczycić swoją obecnością. Będę zadawał pytania, a Lestrange będzie odpowiadać. Zgadzasz się Lestrange?
    -Oczywiście.
    -Dobrze, zaczynajmy. Czy podoba Ci się ten blog?
    -Co to za pytanie! Oczywiście, że mi się podoba, jest jednym z moich ulubionych.
    -Dobrze, proszę się nie denerwować. Czy przypadł Ci do gustu, ten rozdział?
    -Jest fenoenalny, zresztą chyba jak wszystko co wyjdzie spod pióra Julki.
    -Co sądzisz o niekanonicznej Hermionie w tym opowiadaniu?
    -Uwielbiam. Zawsze lubiłam Hermionę, ale jej, że tak to nazwę, "sztywność" trochę mnie drażniła.
    -Czyli podoba Ci się, tak?
    -Hęę? Czy ja mówię po japońsku? Wyrażnie powiedziałam, że ją uwielbiam. Zachowanie Hermiony pasuje mi w tej historii.
    -Nie podoba mi się Twoje zachowanie, młoda damo. Jeżeli nie zmienisz swojego nastawienie względem mnie, zamkniemy Audycję.
    -A proszę bardzo, zamykaj sobie. Nie potrzebuję Cię do pisania komentarza.
    Pip, pip, pip, audycja zakończona, pip, pip, pip.
    Dobra, może się ogarnę i zacznę pisać ten komentarz, teraz tak na POWAŻNIE.
    No...może trochę tam marudziłam..ale tylko troszeczkę!
    Na wstępie od razu zaznaczę, że kocham motocykle. Motocykle-bo jak gdzieś przeczytałam, nie wiem gdzie, więc może to być błędne, motor, to sam silnik. Hmmm...Fredzik się interesuje naszą Mionką..hmm. Mniam! Jestem Happy.
    Dobra zaczynam przynudzać.
    Czekam na nast. rozdział.
    Twoja
    Lestrange

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Po pierwsze poddałaś mi pewien pomysł na następny rozdział, a po drugie: taki dłuuuugi komentarz to fantastyczny pokarm dla weny. Dziękuję! :-D

      Usuń