23 lut 2016

ROZDZIAŁ VII cz.II PRZYJAŹŃ I WSPÓŁPRACA CZĘSTO NADCHODZĄ ZE STRON, OD KTÓRYCH SIĘ ICH NIE SPODZIEWAMY...

Wracam do domu, mam internet, więc wstawiam teraz. Byłam na feriach w Kościelisku i nic nie dodałam bo nie miałam internetu...
A oto i przed wami druga część rozdziału siódmego. Miłego czytania życzę!


ROZDZIAŁ VII cz. II
PRZYJAŹŃ I WSPÓŁPRACA CZĘSTO NADCHODZĄ ZE STRON, OD KTÓRYCH SIĘ ICH NIE SPODZIEWAMY...

- Witajcie - rzekła spokojnie, uważnie patrząc się w ich twarze.
I choć widać było, że obie ślizgonki starały się opanować widoczne było ich zdumienie. Lekko rozszerzone źrenice, drgające skrzydełka nosa, wargi odrobinę rozchylone i zdumienie, a właściwie szok wyzierający z oczu dziewcząt wywołał kpiący uśmiech na twarzy szpiega.
- Ty? - wykrztusiła z trudnością Astoria - Ale jak to? Przecież jesteś szlamą, przyjaciółką Pottera i gryfonką! Czarny Pan od tak przyjął cię do swoich szeregów?
Zadziwiające jak ludzie, nawet w obliczu wojny, potrafią przejmować się błahostkami takimi jak wrogość między domem ślizgońskim a gryfońskim.
- Właśnie dlatego, że jestem przyjaciółką Harry'ego on zrobił dla mnie wyjątek.
Ociekający politowaniem a zarazem wyrachowany głos gryfonki przywrócił ślizgonkom opanowanie. Lecz do słowa nie dopuścił ich dyrektor, który chciał złożyć swoją propozycję dziewczynom.
- Moje drogie przypominam, że obowiązuje was już w tej chwili Wieczysta Przysięga lecz jeżeli chcecie możecie teraz wyjść.
Przez kilka sekund panowała cisza, a gdy ślizgonki pokręciły przecząco głowami dyrektor kontynuował:
- To wspaniale! Mam dla was pewną propozycję: zostaniecie oficjalnymi członkami Zakonu Feniksa i otrzymacie dostęp do wszystkich planów i informacji tej instytucji oraz całkowitą ochronę, lecz w zamian chciałbym abyście zdawały nam, a konkretnie mnie i mojemu szpiegowi, - w tym miejscu Hermiona w duchu zmarszczyła z niezadowoleniem brwi - raport ze spotkań organizowanych przez waszych rodziców. Co wy na to?
Błękitne oczy staruszka wwiercały się w dusze i ciała dziewcząt siedzących za biurkiem ponaglając je do podjęcia decyzji. Po kilku minutach jednocześnie powiedziały "tak" na co dyrektor zareagował entuzjastycznym "wspaniale".
- Hermiono, moja droga, poproś proszę Minerwę.
- Oczywiście Albusie.
Brązowowłosa chwyciła garść proszku Fiuu i klęknęła przed kominkiem by powiedzieć "gabinet profesor McGonagall, Hogwart" i poprosić ją o przyjście. Dwie sekundy później nauczycielka otrzepywała się z popiołu.
- Coś się stało Albusie? - zapytała zaciekawiona.
- Te oto młode ślizgonki chcą zostać przyjęte do Zakonu i jesteś mi potrzebna, Minerwo.
Kobieta zmierzyła uczennice oceniającym spojrzeniem i pokiwała głową.
- Bierzmy się więc do roboty.
- Moje drogie powtarzajcie za mną:
Obiecuję być lojalnym członkiem Zakonu Feniksa...
Dwa głosy jednocześnie powieliły słowa dyrektora.
- Obiecuję służyć różdżką, wiedzą i talentami każdemu członkowi Zakonu, który o to poprosi...
I tym razem ślizgonki powtórzyły słowa przysięgi jednym głosem.
- Obiecuję nigdy nie zdradzić Zakonu...
Kolejny raz zachowały się niczym echo.
- Tak oto słowem i magią swoją ręczę za moje czyste intencje.
Powtórzyły już ostatnie zdanie i w tym momencie wkroczyła pani profesor.
- Ja, Minerwa McGonagall, pełnoprawna członkini Zakonu Feniksa popieram Astorię Greengras i Pansy Parkinson jako nowe członkinie w Zakonie. Witajcie w naszej instytucji.
Wtedy ogień w kominku buchnął mocniejszym płomieniem, silny wiatr o zapachu ziemi zmierzwił nasze stroje i fryzury a woda potężnie zakołysała naczyniami, w których stała. Dziewczęta wzdrygnęły się dość nieźle maskując zaskoczenie i lekki strach jaki czuły. W pewnej chwili na dłoni Pansy  zmaterializował się srebrny wisiorek w kształcie liścia lipy z obwódką ze szmaragdów, zaś u Astorii była to róża łudząco przypominająca prawdziwą roślinę kolorami i szczegółami. Widząc pytające spojrzenia ślizgonek dyrektor pospieszył z wyjaśnieniami:
- To są wasze medaliony. Noście je zawsze przy sobie i nie zgubcie. Staną się cieplejsze gdy zwołam spotkanie Zakonu a na ich tylnej stronie pojawi się jego miejsce.
Gdy Dumbledore skończył obydwie dziewczyny zadały dwa pytania:
- Czy to rozsądne? - Astoria
- Zakon nie ma kwatery? - Pansy
- Ciepło poczuje każdy ale tylko ty będziesz mogła odczytać napis Greengras. Jeżeli zaś chodzi o kwaterę to pracujemy nad tym Parkinson - jednak to ani nie dyrektor, ani nie pani profesor udzieliła im odpowiedzi na nie a Hermiona.
Gryfonka zdziwiła się w duchu widząc zakłopotanie na twarzach dwóch ślizgonek. Jednak jej zdezorientowanie zniknęło a zastąpił je potężny szok gdy usłyszała ich następne słowa:
- Granger my... Chcemy cię przeprosić.
- Przeprosić za te sześć lat wyzwisk i kpin.
- Podziwiamy to co teraz robisz i jeżeli kiedykolwiek potrzebowałabyś pomocy...
- To możesz na nas liczyć.
- Dziękuję wam ale Merlinie tak bardzo przypominacie mi w tej chwili bliźniaków...
Swobodna wypowiedź brązowowłosej rozładowała napięcie i wywołała uśmiechy na twarzach wszystkich osób obecnych w pokoju dyrektora.
- To co? Może nie od razu przyjaźń ale chociaż stopa koleżeńska? - to pytanie Astorii było dość niepewne ale i pełne nadziei.
Na całe szczęście Hermiona wyciągnęła w ich stronę prawą dłoń do uścisku co jedynie poszerzyło uśmiechy u wszystkich.
- Hermiona.
- Pansy.
- Astoria.

2 komentarze:

  1. Ahoj!
    Jestem, wcale nie umarłam!
    Wybacz mi, że nie komentowałam, ale jak zwykle...leń ze mnie.
    Co do rozdziału:
    Jak zwykle świetny <3 Krótki, ale świetny. Swoją drogą, uwielbiam Twój dobór słownictwa i styl pisania, wiesz? Tekst rozdziału:
    "...Merlinie tak bardzo przypominacie mi w tej hwili bliźniaków.."-genialne :D
    Takie połączenia, w sensie "Ślizgoni&Gryfoni", widuję raczej w Dramione, które swoją drogą bardzo lubię. Lecz, Ty i te Twoje zamiłowania szpiegowskie :'D Więc pasuje mi to, pasuje xD Jezu, coś zaczynam gadać bez składu.
    Dobra, Tutaja przestaje ględzić. A może wyjaśnię..."Tutaja" mówi na mnie mój trzyletni kuzyn.
    Pa, pa!
    Lestrange

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Tutajo! ;-) Miło że wciąż żyjesz. :-) Jak tam konkurs poszedł?

      Usuń